OD kilku dni Witek dopytywal się co i jak odnośnie ściągania gipsu. Od kilku tygodni notorycznie jak mantrę powtarzam mu co będzie musiał nauczyc robić rączke i jak sam duzo będzie musial robić.
Aż w końcu nastąpił ten dzień - mój bohater ani nie pisnął przy przecinaniu gipsu pilą, chociaz ja miałam łzy w oczach. Rączka została uwolniona. Chudsza, delikatyniejsza i boląca.A boli dlatego bo nagle mięśnie musiły zacząć pracować, a Wituś tego nie wiedział, że moze boleć.
A tu juz foto-relacja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz